Nawet gdyby Sni Sredstvom Za Uklanianie nie był zespołem Tymona Tymańskiego, to za samą nazwę, oznaczającą po chorwacku „Sni – środek do usuwania”, należałoby zwrócić na nich uwagę. W zeszłym roku została wydana płyta z archiwaliami, nagrania obejmują lata, czego nie można wywnioskować z tytułu, 1983-1986, choć płyta brzmi, jakby została nagrana wczoraj czy w zeszłym tygodniu (zakładając, że teraz komuś prócz Wież Fabryk udałoby się osiągnąć tak szczere nowofalowe brzmienie). No właśnie, Sni to agresywna, neurotyczna zimna fala, która czasami zbliża się wręcz do nowojorskiego no wave czy, będącego jego pochodną, noise rocka (a, dla przypomnienia, mowa o Gdańsku w połowie lat osiemdziesiątych, nie Nowym Yorku, Melbourne, czy Waszyngtonie), a czasem potrafi zabrzmieć nadzwyczaj kojąco i spokojnie. Mimo dość często deklarowanej bezsilności wobec tego, co się dzieje, mimo poczucia beznadziei, jakie niejednokrotnie uderza z utworów Sni („Moja lewa ręka”, „Film”, „Pryzmat”), mimo często makabrycznych tekstów Tymańskiego („Inne słońca”, „Manekin”, „Trup w wannie”) całość daleka jest od nihilizmu i przejmującego chłodu „Nowej Aleksandrii” Siekiery. Dość często można podczas słuchania „1963-
To niezwykle interesująca i eklektyczna płyta, dobrze, że została w końcu wydana. Szkoda, że nie zanosi się, żebyśmy mogli liczyć jeszcze na jakieś inne wydawnictwa Sni.
Jaaaa, muszę przesłuchać. Kocham Tymona Te!
OdpowiedzUsuńŚw.