2 stycznia 2010

podsumowanie 2009

blog okazał się być małym failem. przed popełnieniem zbiorowego samobójstwa z tego tytułu, obietnica poprawy, której nikt nie przeczyta. zatem:

obietnica poprawy.

mimo że 2009 był kolejnym rokiem nadrabiania i dokształcania się, czego efekty w pewnym sensie można było też zobaczyć na tym blogu, udało mi się być w miarę na bieżąco z nowościami (czym chwalenie się było teoretycznie głównym celem przyświecającym prowadzeniu tego bloga, wiem, nie wyszło).

najważniejsze płyty tego roku? lecim.

Kormorany - La Musica Teatrale
Wielka nieobecna tego bloga, a według mnie najważniejsze wydawnictwo tego roku, przynajmniej biorąc pod uwagę płyty polskie; pięciopłytowy album, każdy krążek to muzyka skomponowana przez tą legendarną formację z Wrocławia do sztuki teatralnej (m.in. " Historyja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim", "Król Lear"). Absolutny must-have dla wielbicieli eksperymentalnego rocka. W grudniu została wydana druga część, w której nagraniu uczestniczyła dwójka Kormoranów, ale jeszcze nie miałem okazji się zapoznać z tym albumem.

Polaroid Android - Definicje
Nie wierzę, że opis debiutancki albumu wrocławskiego duetu hip-hopowego eksperymentującego ze sztywnymi ramami gatunku, korzystającego w równym stopniu z własnych talentów, jak i talentów znajomych (KZK, Konrad Góra), nie trafił na stronę. Oklaski. Dalej podtrzymuję, że to świetny album i nawet jeżeli z obozu Polaroida dochodzą pogłoski od stylistycznej wolcie, jestem spokojny, że znowu będzie to coś, koło czego nie będzie można przejść obojętnie.


Blindead - Impulse EP
Prawdopodobnie najbardziej interesujący materiał, jaki gdyńscy sludge'owcy nagrali do tej pory (może dlatego, że mało na nim sludge'u), możliwe, że dzięki przetarciu na polskiej scenie szlaku takim kapelom jak Proghma-C, Forge of Clouds czy w pewnym pokrętnym sensie również Tides From Nebula - mimo że ograniczało się to do powielania patentów znanych z muzyki Isis, Cult of Luna i rzecz jasna Neurosis - i "Impulse", na której zespół zerwał z etykietką neuroklonów, zostanie zapamiętana gdyńska formacja, której wokalista w ciągu roku dołączył do Antigamy, z którą nagrał płytę, wydaną nakładem Relapse Records i opuścił zespół. No ale o "Impulse" było tu. Do trzech razy sztuka.

Blakfish - Champions
Blakfisha miałem szansę widzieć w tym roku dwa razy, więc oczywiście skorzystałem tylko z jednej. "Champions" to w zasadzie trochę jak debiutancki album Q and Not U zagrany z większym pazurem, przytupem, rozkrzyczeniem i nojzem. Nie jest jednak tak, że nihil novi sub solem, bo właśnie dzięki tym wszystkim elementom, które trzeba dorzucić "No Kill No Beep Beep", żeby wyszło "Champions", jest tak dobrze. No i koncert zrobił swoje - Blakfish na żywo to to, czego brakować mogło wszystkim fanom Fugazi czy At the Drive-In.


Armia - Der Prozess
Mając za sobą etap fanowania różnym projektom Tomka Budzyńskiego mogę w miarę obiektywnie podejść do "Procesu". I z tego obiektywizmu wychodzi mi, że miejsce mu się po prostu w zestawieniu należy. Solidny, post-hardcore'owy materiał, pewien eksperyment z formą, który wyszedł. Wprawdzie Armia wydała jeszcze w tym roku drugą płytę, angielskojezycznego "Freaka", zamierzam zwlekać z jej poznaniem. Nie ufam angielskiemu Budzego i inspirowaniu się Johnem Zornem.


Małe Instrumenty - Antonisz
Co prawda materiał, który znalazł się na debiucie Małych Instrumentów to od początku do końca kompozycje Juliana Józefa Antoniszczaka, wykorzystane jako ścieżka dźwiękowa do jego słynnych filmów non-camerowych, aranżacje i instrumentarium oraz wrażenie, jakie w dalszym ciągu robi na mnie ten album zapewniają mu miejsce na podium. Oby płyty z autorskim repertuarem wypadły równie ciekawie.



Baroness - Blue Record
Już pierwszy utwór, który swoją premierę miał na festiwalu Asymmetry, zapowiadał pewną zmianę. Baroness jest na "Blue Recordzie" znacznie bardziej psychodeliczna niż wcześniej, kosztem energii i ciężaru, który miał pewnie swoich zwolenników. Ja doceniam swoistą innowacyjność i poszukiwanie, próby redefiniowania stylu kapeli. Nie wszystkich na to stać i nie wszystkim to wychodzi. Im się udało. Więcej tu.




Rank/Xerox - Rank/Xerox
Pewnie dla nich samych byłoby to sporym zaskoczeniem. Znana w sumie niewielu osobom kapela z San Francisco, która odbyła w październiku trasę ze znaną porównywalnej ilości grupą The Kurws po naszej części Europy. Mieszanka post-punku, noise rocka i garażowych brzmień to znak rozpoznawczy obu projektów, o czym można przekonać się na odpowiednich MySpace'ach. Miejmy nadzieję, że nie była to ostatnia wizyta Rank/Xerox w Europie i ostatnie wydawnictwo. Może tym razem nośnik mniej punkowy od CD-R?


The Black Tapes - The Black Tapes
W Polsce nikt tak nie grał przed nimi, a ci, którzy grali tak na świecie, już tak nie grają. Energiczny, garażowy materiał, świetnie wypadający na płycie, sprawdzajacy się na koncertach - jedno z mocniejszych wydawnictw ubiegłego roku, w którym obrodziło w dobre debiuty. I choć wokalista śpiewał w kilku punkowych kapelach, basista jest liderem stonerowego Elvis Deluxe, a gitarzysta Bolek był członkiem kapel tak ważnych dla polskich lat 90. jak Ahimsa czy Houk, razem udało im się stworzyć coś, czego jeszcze nie było. Więcej zachwytów wcześniej.

Next Victim - This Moment of Silence Before the Storm
Jedna z płyt, które przeszły bez echa, a szkoda. Noisecore'owo-dark ambientowy projekt z Poznania, nie stroniący od nawiązań do dokonań takich zespołów jak Converge czy Neurosis, zachowujący jednak własną muzyczną tożsamość. Nakładem Zaraza Productions ukazało się jeszcze kilka płyt z podobnych klimatów, między innymi debiut S.A.T.A.N., przywodzący na myśl nagrania nieodżałowanego Orchid.



Koncertowe ochy:
1. The (International) Noise Conspiracy w Jarocinie
2. Lydia Lunch na Era Nowe Horyzonty
3. Jackie-O Motherfucker na Four Domes
4. Helmet w Firleju
Koncertowe fu:
1. This Will Destroy You na Asymmetry
2. Bad Brains w Jarocinie
3. Ketha na Neuro Music
Koncertowe faile (w związku z docieraniem na koncert):
1. Jarboe w Firleju
2. Kormorany/Trottel/Wieże Fabryk w CRK
3. Dalek i Lvmen na Asymmetry
Koncertowe faile (organizatorów):
1. Lou Reed na Avant Festival
Muzyczne odkrycia:
1. Swans
2. PJ Harvey
3. Grupa KOT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz